Czy 15 cm ocieplenia pianką PUR wystarczy na poddasze?

Rzeczą normalną jest to, że jako przedstawiciel firmy wykonującej ocieplanie poddaszy pianką uczestniczymy w różnego rodzaju spotkaniach, rozmawiamy z kierownikami budowy, właściciele firmy natryskowych rozmawiają miedzy sobą, wymieniając doświadczenia i spostrzeżenia na temat metody ocieplania. Cały czas podnosimy swoją wiedzę, ale przede wszystkim pracujemy nad tym, aby te informacje przekazywać dalej, alby otwierać oczy na nowe możliwości ocieplania, wskazywać na niepodważalne korzyści i idące w ślad za tym oszczędności. Tak więc nie stronimy od wymiany poglądów na różnych formach internetowych, grupach firm itp.

Jakiś czas temu, na jednym forum pojawił się temat związany z grubością izolacji. Wywiązała się dyskusja, która, muszę to przyznać, zasmuciła mnie nieco, gdyż pokazała, że nie wszyscy do końca rozumieją istotę wykonywania izolacji. Poruszony temat dotyczył grubości izolacji z pianki poliuretanowej otwarto-komórkowej. Podczas gdy większość firm przyjmuje, zgodnie z wiedzą i wymaganiami, że podstawową grubością izolacji jest właśnie 20 cm, to jednak pojawił się głos, że wystarczy zastosować grubość 15 cm i "też będzie ciepło". Jako argument został użyty fakt, iż ocieplanie pianką jest o wiele bardziej szczelne niż inne metody i ten fakt nieprzewiewania izolacji mógłby oznaczać, że można zastosować grubość 15 cm pianki.

Potrzeba więc jeszcze raz i wyraźnie podkreślić, że współczesne budownictwo (w przepisy weszły w życie rok temu) zakłada współczynnik przenikania dla dachu na poziomie U=0,18 W/m2K. Taki współczynnik udaje się osiągnąć stosując właśnie 20 cm pianki (np. Synthesia S-OC-008). Oczywiście, że można zaproponować 15 cm w domach remontowanych, ale czy warto? Na stwierdzenie, że "kiedyś ocieplali 15 cm i też było ciepło" można odpowiedzieć w sposób równie prosty: ciepło jest zawsze wtedy, gdy się w piecu napali. Nie chodzi więc o to, aby było ciepło, ale o to, aby to ciepło utrzymać długo, chodzi o to, aby nie zużywać energii bez potrzeby. Analogicznie można podać przykład światła i żarówki. Można używać żarówki o mocy 100 W i będzie jasno, ale można używać oszczędnej żarówki LED, która przy mocy 15 W daje tyle światła (lux) co właśnie ta żarówka.

Kolejną rzeczą jest ta szczelność, o której się mówi przy piankach, ale trzeba też jasno powiedzieć, że sama szczelność nie daje nam efektu. Szczelność jedynie może pomóc "ulepszyć" materiał izolacyjny. Chodzi o to, aby wiatr nie wnikał w warstwę izolacji, bo taka przewiewność doprowadza do szybszego wychładzania całej przegrody. Nie chodzi więc tylko o szczelność. Gdyby szczelność oznaczała energooszczędność to zamiast okien moglibyśmy mieć w domu foliowe wypełnienie otworów okiennych, zamiast trzech szyb w oknie mogłaby być jedna - też dawałaby szczelność. Możemy tutaj powoływać się na prawa fizyki, na ruch cząsteczek itd., ale uważam, że te podane przykłady w zupełności wystarczą.

Nie można więc przeceniać pianki poliuretanowej. To prawda, że jest to dobry materiał, że ogranicza mostki termiczne dla całego dachu, że tworzy jednolitą warstwę bez zbędnych połączeń, ale nie można powiedzieć, że cienka warstwa pianki gwarantuje energooszczędność. Należy do tematu podejść racjonalnie. Wielu fachowców twierdzi, że grubość powyżej 24 cm pianki poliuretanowej to już zbędny wydatek, że nie można już tutaj dopatrywać się realnych oszczędności, ale do wszystkiego trzeba podejść rozsądnie. Jeżeli ktoś może pozwolić sobie (z powodów finansowych i z powodu dostępności miejsca) na warstwę 30 cm to dlaczego by nie skorzystać z takiej izolacji, wiedząc, że nie chodzi tylko i wyłącznie o sprawy izolacji termicznej, ale także akustycznej. Przyznać muszę, że raz na jakiś czas wykonujemy właśnie takie izolacje, o takiej grubości. Jak to mówią: któż bogatemu zabroni.